piątek, 20 listopada 2015

rozdział III CZARODZIEJE Z KARAIBÓW

http://bazyliszkowo.blog.onet.pl/2011/07/31/3-czarodzieje-z-karaibow/

Zoffie czy chciała czy nie musiała wyjechać na święta do rodziny zostawiając Sev’a z Lucjuszem .
Sev opowiedział wszystko przyjacielowi : o Tajemniczych drzwiach i tego co się za nimi kryło potem pokazał mu małe drzwi . Lucjusz stwierdził że potrzebny im klucz do tych drzwi, skoro nie da się ich otworzyć zaklęciem, więc poszli do kuchni (znajdującej się na parterze – wystarczy podejść do obrazu z martwą naturą i połaskotać gruszkę, wtedy wejście się otworzyło)  poprosili skrzaty domowe o znalezienie kluczy . potem wrócili do salonu i usiedli po turecku przy małych drzwiach.Trzask.! I w pokoju pojawiły się skrzaty ,ułożyły przy nich stertę kluczy, starych, zardzewiałych , małych i dużych...  i zniknęły. Ślizgoni sprawdzili każdy klucz ale żaden nie pasował, załamani zasnęli na podłodze (ale najpierw wywalili klucze przez okno w przechodzącego nieopodal Filch’a) . Nagle trzask.! I pomiędzy nimi stanął skrzat i Dumbledore w fioletowej piżamie w gwiazdki, chłopcy zerwali się na równe nogi.
-Dobry wieczór Panie Profesorze.- wyrecytowali nieco wystraszeni jego wizytą o tej porze.
-Dobry wieczór .. No więc .. Dlaczego kazaliście temu skrzatowi wykraść mój klucz.? – zapytał radosny Dumbledore
- To nie tak...- mruknął Lucjusz
-My potrzebujemy klucza do tych drzwi ..- rzekł Sev i wskazał na małe tajemnicze drzwi.
-A cóż to za drzwi.? – dyrektorowi prawie spadły okulary
-To pan nie wie? – zdziwił się blondyn
-Pierwszy raz je tu widzę... – poprawił okulary – No cóż, to zostanie tajemnicą - wyprostował się i spojrzał na nich swymi niebieskimi oczami którymi prześwietlał wszystkich niczym promieniami Rentgena. – Proszę ..- podał im klucz, Lucjusz odkluczył drzwi i je otworzył, spojrzał na profesora który wyciągnął dłoń po swą własność, oddali mu klucz i dyrektor zniknął.
Sev i Lucjusz bez zastanowienia przeszli przez tunel wyszli prosto na plażę i ujrzeli Jack’a Skeletona siedzącego na piachu pod palmą,  Sev do niego podbiegł .
- Jack! – Sev usiadł obok Jack’a a Lucjusz podszedł bliżej, Skeleton spojrzał na niego.
- Zoffie?! Co Ci się stało? Co się stało z Twoimi włosami? – zapytał Jack przerażony.
- To nie Zoffie! To mój przyjaciel Lucjusz – Sev skrzywił się nieco.
- Przepraszam... Ale Kapelusznika porwała Alicja do krainy koszmarów... I. .. – Jack spuścił wzrok.
Sev położył dłoń na jego ramieniu.
-A Edwarda uprowadził jakaś Barbossa i Królowa Stefa ..To Piloci .. – wyjaśnił napotykając zdziwione spojrzenie Severusa.
-Piraci?! – Sev wyłupił na niego oczy.
-Tak . Patrzcie!- Jack wskazywał na okręt płynący w ich stronę, wszyscy troje zerwali się na równe nogi.
- Masz  różdżkę? – zapytał Panicz Malfoy.
-Nie. A Ty? – odrzekł Severus
Lucjusz pokręcił przecząco głową, szybko wdrapali się na palmę.
Gdy piraci zawędrowali w głąb wyspy przyjaciele weszli na pokład i zajrzeli do kajuty w której znaleźli stare pirackie łachy, włożyli je,  Skeleton założył chustę na oczy, których tak naprawdę nie miał, ale wszystko przez nią widział . Weszli na maszt i skryli się wśród żagli. Piraci wrócili na okręt – dowodził nimi niejaki kapitan Jack Sparrow, odbili od brzegu, kiedy rozłożyli żagle. Ślizgoni nie mieli wyjścia, musieli zejść na pokład i udawać piratów, zeskoczyli z masztu na obie nogi  nawet się nie zachwiali,  Wróbel spojrzał na nich i na maszt zdumiony.
-Magia .. – szepnął tajemniczo Lucjusz.
Chłopcy ruszyli do zejścia pod pokład.
-Hej wy! - krzyknął ktoś do nich.
-My? – wystraszył się Sev
-Tak. Wy .. Chodźcie.!
- Ale wie pan my to jesteśmy trochę zajęci... - Powoli podeszli do kapitana.
-Jak się nazywacie.? – zapytał Jackie
- Edward - odrzekł bez namysłu Lucek
- Jacob - mruknął Sev
Skłamali, ich prawdziwe imiona mogłyby wydać się mu podejrzane.
-No więc, Edward i Jacob ..Co wy tu robicie.?
- Ja tu tylko sprzątam .. – Sev wziął miotłę i zaczął zamiatać.
-Nie jesteście za młodzi na piratów.?
-My tylko wyglądamy młodo - tłumaczył się Lucek.
-Ty wyglądasz jak Afrodyta .. – kapitan podrapał się po brodzie.
-Sam jesteś Afrodyta!
-Jesteś facetem?
Lucjusz spojrzał na Jack’a jak na psychopatę i miał niemiłą ochotę mu przyłożyć.
-No wiesz .. Masz długie lśniące blond włosy, porcelanową cerę .Delikatną skórę ..-dotknął jego dłoni.-Gładszą niż Angelica
-Jak śmiesz?!
Sev szybko do niego podbiegł.
-Co jest Edwardzie? – rzucił Sev.
-On jest jakiś chory!
-Bo wyglądasz jak kobieta!
-Sam jesteś kobieta!
-Nie, nie .. Edward Cullen jest facetem .I ma nawet dziewczynę – rzekł Sev uradowany że wszytsko sobie wyjaśnili.
-My tylko szukamy Edwarda ,Jack powiedział że uprowadziła go jakaś Bambossa. – burknął Lucek
-Jack? Jaki Jack?!
Z masztu zeskoczył Jack Skeleton.
-Ja, jestem Jack . Jack Skeleton ..
-Dlaczego On ma zakryte oczy.? – wyszeptał cicho do Sev’a.
-Bo ich nie mam...- Odrzekł Skellington.
-Jack... – zaczął czarnowłosy
-Kapitanie Jack Sparrow ..- Proszę - dodał widząc minę Skeletona.
-Kapitanie,  pomożesz nam.?
-Dajcie mi Edłardo a zabiorę was wszędzie ..Odnajdziemy Hektorka i tego waszego Edzia Zgredzia..
- No nie.! – zaprotestował Lucjusz
-Albo rzucę was na pastwę krakena ..
Spojrzeli na Lucjusza błagalnie.
-Ale nie zrobisz mu krzywdy.? – zmartwił się Sev.
-Nie .
-No dobra ..- Lucek podszedł do Jackie’go, który objął go mocno  ramieniem i podszedł do steru.
-Rumu.?- spojrzał na Lucka i wyciągnął ku niemu butelkę rumu.
-Nie, świństwo.
-A ja się napiję ..- Skellington wziął butelkę od kapitana i wrócił do Sev’a na drugi koniec okrętu.
-Naprawdę masz dziewczynę.?- kapitan spojrzał na Lucjusza z powagą.
-Może, nie twoja sprawa patałachu..- wywrócił oczami i odwrócił się.
-Ooo ..- Dżaki poprawił kapelusz, zasmucony .
-Ale wiesz, ja tam i tak nigdy nie wrócę ..- spojrzał na Jack’a, zabrał mu kapelusz i włożył go a potem osunął się na podłogę i zasnął.
Prosiakowaty pirat przejął ster a Jack położył się obok Lucjusza i też zasnął.
Następnego ranka natknęli się na okręt ” Zemsta Królowej Stefy”
Jackie zaczął negocjować z Bambossą.
-Hektor .. Bądź tak miły i zwróć nam cyborga, Edzia .
-Ha! Zwrócić ci go? Skąd wiesz o cyborgu?
-Bo to ich kumpel ..
Jack, Sev i Lucjusz pomachali do Bambossy z dzikimi uśmieszkami.
- A któż to? Te .. dzieci? - prychnął.
-Oni tylko wyglądają młodo.
-Tak czy inaczej .. Ja nie mam tego cyborga ..
-A chcesz kulkę w łeb?
-Mówię prawdę .. Hiszpanie go mają ..Zdaje się że zamierzają go poćwiartować i spalić czy coś w tym stylu..
(poćwiartować i spalić ale z tych Hiszpan prymitywy, ponoć tak należy zabijać wampiry, by je zabić, trzeba to robić bo wampiry to ZUO~!)
Przyjaciele zasłonili usta dłońmi i spojrzeli błagalnie na Jackie’go.
-Nikt nikogo nie będzie ćwiartował! – Jack tupnął nogą tak że zatrzęsły się oba okręty i załoga, (ze strachu) zaniemówili ,niektórzy się poprzewracali. -Co z wami?
Jack był straszny a zwłaszcza gdy był wściekły i nie zauważył że opaska spadła mu z oczu.
- J-Jack ..- wyjąkał Sev.
Skeleton uśmiechnął się i objął ślizgonów ramionami
-Opaska Ci spadła .. I ten ..- wyszeptał Lucek, podniósł opaskę i zawiązał mu ją na oczach.
-A ten to kto? – szepnął Bambossa do Jack’iego .
-Nie mam pojęcia...
Piratów przerażało to że Jack – Skellington nie ma oczu, jest szkieletem ..
Bambossa spojrzał zdumiony na Sparrow’a.
-To już lepiej nie pytam o tego..- zerknął na Lucjusza.
-To?- wyszczerzył szeroko zęby i bjął ramieniem Malfoy’a i przysunął go do siebie.
-Afrodyta - puścił mu oczko.
-A gdzie Angelica?
Jack wzruszył beznamiętnie ramionami
-Ostatnio widziałem ją na wyspie ..
-Tej na której mianowałem Cię gubernatorem.?
Jack udał że tego nie słyszał, odwrócił się teatralnie i pogłaskał Lucka.
- Tere fere ..Muszę znaleźć Hiszpanów i Edzia .
-Musi to na Rusi , Jackie ..- Bambossa pokiwał głową wciąż się uśmiechając ,
natomiast kapitan Czarnej Perły podszedł do sterów i wyminął Hektiego i jego okręt.
- Czarne owce latąją po łące, pijcie kamraty johoł...
Zanucił Barbossie na pożegnanie, tak naprawdę nie wiedział co mówi, dlatego też Lucjusz włożył Jackie’mu papierową torbę na głowę a potem położył się przy maszcie.
-Nie martwcie się ..- Jack z Sev’em podeszli do masztu, położyli się obok Lucjusza i zasnęli.
~ a teraz sen Skeletona -( zamiast kościstych dłoni miał nożyce i to dziesięć par~! I strzygł wszystkich uczniów Hogwartu ,Sev wyglądał jak Elvis Presley  a Zoffie jak Merlin Monroe ).
Severusowi natomiast śniło się że się żeni ~ z Zoffie rzecz jasna (Nie będę się dalej rozpisywać na ten temat, bo ślub to ślub, był tort i Zofcia w pięknej sukni ślubnej )
Lucjuszowi śniło się że spał ~ smutne ..
A z tych snów wyrwał ich krzyk .
-Zoffie spóźnimy się na eliksiry~!- krzyknął Sev myśląc że to prof. Slughorn tak wrzeszczy.
-Sev. Jesteśmy na Szarej Perle... – rzekł Jack
-Na jakiej Perle?!- krzyknęli Ślizgoni jednocześnie i wstali, podbiegł do nich kapitan z pistoletami w dłoniach.
- Hiszpanie!
To tłumaczyło bojowe okrzyki nadchodzące nie wiadomo skąd które nasilały się z każdą chwilą.
-Idę po Edzia- Jackie zwinny niczym surykatka przeskoczył na okręt Hiszpanów by odbić Edwarda.
-Nie pomożemy im? – zapytał Lucjusz
-Niet .Poczekamy aż Jack uratuje Ed’a i odpływamy...-stwierdził Sev
-No tak~! Zanim się zorientuję że uprowadziliśmy okręt~!
Przybili piątkę , z kajuty Hiszpańskiego okrętu wyłonił się Nożycoręki i kapitan Sparrow który podbiegł z nim do burty,
obwiązał liną i popchnął (Tak by Ed przeskoczył na Perłę) ~ Sev i Skeleton wciągnęli i powitali na pokładzie .
Dzięki Jackie’mu piraci odnosili sukcesy wśród Hiszpanów...
I tyle.

NIE BĘDZIE ŻADNEGO CIĄGU DALSZEGO. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andy stara sie o czytelników

Bazyliszkujący