piątek, 31 sierpnia 2018

rozdział II TAJEMNICZE DRZWI

http://bazyliszkowo.blog.onet.pl/page/12/

[ post z lipca 2011r ]


Severus i Zoffie odkryli że za fotelem w pokoju wspólnym Ślizgonów znajdują się małe drzwi sięgające im do kolan. Za nimi znajdował się dziwny, magiczny tunel w którym ledwo się zmieścili a gdy zagłębili się w jego czeluściach znaleźli się pod wodą, wypłynęli na wierzch i nagle stali w sadzawce  fontanny. Wyszli z niej do ogrodu w którym rosły krzewy w kształcie zwierząt, był ogromny i mroczny, wyszli na drogę i podążali w głąb niej.Doszli do czarnego i ogromnego pałacu z wieloma wieżami i weszli do środka, powiał tajemniczy wiatr i ich szaty stały się suche.
Odwrócili wzrok bo ku nim zmierzał Jack Skeleton z rozłożonymi szeroko ramionami, objął ich mocno unosząc do góry.
- Witajcie w domu małe patałachy!- Jack ich odstawił a z ciemności wyłoniły się kicające białe króliczki a za nimi szedł Szalony Kapelusznik szeroko uśmiechnięty.
- Czekaliśmy na was.- powiedział i stanął obok Skeletona.
- Wiecie co łączy gawrona i sekretarzyk? - Kapelusznik podał Zofci lalkę bardzo do niej podobną i Severusowi też, taką jak on ( przypominającą nieco nietoperza ).
Odsunęli się by wpuścić do środka parę Ślizgonów.
Weszli na górę po zakręconych schodach do przestronnej jadalni gdzie spotkali Edwarda Nożcorękiego w białym fartuszku.
Gdy ich spostrzegł uśmiechnął się i podszedł bliżej.
-Zoffie... Severusie...- Uścisnął ich rozpościerając szeroko ramiona by nie zrobić im krzywdy nożycami.
-Pokażę wam wasze pokoje .- powiedział uradowany i wyszedł śpiesznie z jadalni.
-Chodźcie... Chodźcie...- szli za nim mrocznym korytarzem pokrytym różnymi gobelinami i obrazami aż Edward się zatrzymał.
- To pokój Severusa – otworzył  żółte drzwi, weszli do środka.
-Urządzał go Kapelusznik – dodał, to tłumaczyło różową tapetę w błękitne króliczki z probówkami, futrzany pomarańczowy dywan i tęczowe zasłony, przy drzwiach stał czerwony sekretarzyk.
-Tu są twoje nowe ubrania. Doprowadź się do porządku a ja pokaże pokój Zoffie.-
Gdy Ed i Zofcia wyszli Sev włożył  na siebie czerwony garnitur – sięgający mu do kolan i kapelusz z króliczkiem .
Tymczasem Edward pokazał czarnowłosej jej pokój, po trupio szmaragdowej tapecie w korbki, próbówki i pajęczynowych zasłonach można było poznać że to dzieło Jack’a na podłodze leżał dywan z Babojagołaka.
- Widzimy się w jadalni, tylko się nam tu  nie zgubcie. - Uradowany Edi wrócił do kuchni.
Zoffie włożyła obcisłą fioletową sukienkę w nietoperze i otworzyła drzwi, za którymi stał Sev.
-Dlaczego u Ciebie w pokoju nie ma króliczków.?- rozejrzał się po jej pokoju, nieco wzburzony.
-Bo urządzał go Jack ..- spojrzała na niego i poprawiła mu kapelusz.
-Chodźmy już .- wrócili do jadalni.
-Severusie!- Jack przyglądał mu się uważnie. -Wyglądasz jak mini kapelusznik ..-podrapał się po czaszce.
Wszyscy zwrócili wzrok na Sev’a a potem na  Kapelusznika który zamrugał niewinnie i uśmiechnął się krzywo.
-Tylko że jest słodszy ..- Kapelusznik zrobił wielkie oczy i rozejrzał się. -Głodni.? Mamy sorbet cytrynowy z MIĘTĄ .- podał im sorbet szczerząc zęby.
Edward przyniósł im mnóstwo żelek w dużej torbie którą niechcący rozciął i wszystkie żelki rozsypały się po stole,
Sev zaczął je szybko pałaszować.
Kapelusznik machnął ręką i na stole pojawiły się owoce.
Sev wziął kokosa. – Kokos!
Zoffie wzięła ananasa -Ananas!
-Pinakolada.! – powiedzieli jednocześnie i spojrzeli na Jack’a , Edwarda i Kapelusznika błagalnie.
Kapelusznik zaśmiał się cicho, wziął kokosy i ananasy i włożył je do dwóch wielkich kubków, potrząsnął nimi i pojawiła się pinakolada, Jack wrzucił tam kilka kostek lodu i podsunął do ślizgonów którzy od razu to wypili.
Jack walnął pięścią  w stół.
-Co tu robi ten makaron.?!
Sev sięgnął po miskę z makaronem.
- Pastaaa!- rozejrzał się bo wszyscy na niego patrzyli, wciągnął jedną kluskę i wyprostował się.
– Chcecie zobaczyć ogród ziomale? – zapytał Edward
-Tia! - Ucieszyła się Zof.
- Czy ja wiem, jestem jeszcze głodny - bąknął Severus.
Edward z dumą oprowadzał ich po ogrodzie ..doszli do kręgu sześciu drzew, Sev i Zoffie podeszli do drzwi w kształcie serca ale Jack zagarnął ich do drzewa z drzwiami w kształcie choinki i wepchnął ich do środka.
Lecieli dziwnym tunelem w dół i padli twarzami w śnieg. Sev i Kapelusznik  zgubili kapelusze.
-Co to ma być?! – zapytał Sev.
-No co .. Dzieciaki pigułami się rzucają ..- zaczął Jack
-A to nie czasem śnieg? – przerwała Jack’owi Zofcia
- O jej .. Jak ..  Zimno tu .. – mruknął lekko podmrożony Kapelusznik
- O jej! O jej! Puch biały leci z chmur! – kontynuował swą pieśń Jack
- To śnieg . – zauważył Sev
- To niepokoi mnie ..- Sev i Jack spojrzeli sobie w oczy.
- O jej! – krzyknął Jack i poszedł dalej a reszta za nim.
- Dlaczego akurat gwiazdka a nie halloween? – zdziwił się Sev.
- To jasne jak szkieletu biel to proste jak gwiazdkowa pieśń! – wyjaśnił Jack
- piernikowa rzeź? – Sev wciąż tego nie pojmował.
Skeleton zrobił facepalm’a .
- Może już chodźmy.? Nożyce mi zamarzły ..- zmarkotniał Edward – uniósł ręce by pokazać im że nie może poruszać nożycami.
- Nikt nie nosi kapeluszy …Mam teraz tylko te pomarańczowe kapcie małpki . – Kapelusznik uniósł nieco jedną nogę a potem drugą. Podszedł do drzwi i otworzył przejście, wszyscy spojrzeli błagalnie na Jack’a który zrobił smutną minę,
Zoffie i Sev do niego podeszli .
- Chodźmy do drzwi w kształcie jajka ..Może znajdziemy jakieś .- kapelusznik zniknął w tunelu.
-A może nawet znajdziemy królika – na twarzy Edwarda pojawił się dziki uśmiech i żądza mięsa a potem zniknął za drzwiami,
Jack widząc tą dziwną zmianę w nożycorękim rządzę mięsa i krwi, strasznie się ucieszył , złapał Sev’a i Zoffie za chabety i zaciągnął do święta Wielkanocy, wszędzie było kolorowo.
- O jej! O jej! Jak kolorowo tu .. – uradował się Jack
- Obleśnie.- przerwał mu Sev stanowczo.
- Ale chociaż ciepło.– zauwarzyła Zoffie
Biegli przez łąkę pełną kwiatów w spowolnieniu, włosy Zofci powiewały na wietrze, nagle wybiegli na pustą dróżkę  w parku, za krzakami ktoś się czaił więc podeszli bliżej.
- Kebab .- Edward miał nabitego na nożyce zająca wielkanocnego .
- Upieczemy go czy zjemy na surowo? – Jack już zacierał ręce.
Zoffie wzdrygnęła się.
- Rozpalę ognisko . - Jack rozpalił ognisko a Edward piekł nad nim królika, zza drzewa wyszedł wesoły Kapelusznik z koszyczkiem pełnym kolorowych jajek.
- Co to do jasnej anielki jest?!- Kapelusznik spojrzał na pieczeń która już nie przypominała wcale królika – raczej kurczaka.
- Kebab  – rzekł Edward
Usiedli na trawie i wszamali pieczeń.
- Co tam masz Kapeluszniku.?
Kapelusznik dał każdemu jajko jajko, Jack zjadł swoje ze skorupką.
- Kurze! – ucieszył sie Jack.
Sev rozwinął papierek – jego jajko było czekoladowe – Zofci też.
Najedli się jajek jak lisy.
Nastepnie wszyscy wrócili do domu, Sev był już w  piżamie w króliczki w łóżku obok niego leżała jego lalka od Kapelusznika, na krześle obok łóżka siedział Jack a naprzeciw stał Edward i Kapelusznik.
-Dobranoc Severusie ..- powiedzieli i okryli go kołdrą, Sev zasnął, śniło mu się że Kapelusznik zjada żywe króliczki, obudził się w swoim łóżku w Hogwarcie w piżamie w króliczki i w kapeluszu, wstrząśnięty wziął swoją lalkę – mini Sev’a i wybiegł do salonu w tym samym czasie  wybiegła Zoffie w piżamie od Jack’a i z mini Zofcią.
Spojrzeli na siebie i szybko odsunęli fotel . Próbowali otworzyć drzwi, szarpali za klamkę.
- Alohomora.!
Nie skutkowało.
- Alohomora~!
Drzwi nadal były zamknięte, spojrzeli sobie w oczy przerażeni.

Ciąg dalszy odstąpi ~~

[ Andy zjada ananasy ]

czwartek, 14 stycznia 2016

AVE WSZECHMOCNY

CZEŚĆ  I CHWAŁA NAJWSPANIALSZEMU ZE WSPANIAŁYCH!
AVE SEVERUSIE!


Alan Rickman na zawsze w naszej pamięci.
Będzie żył przez wieczność w naszych parszywych sercach których nie mamy.
I na tym paskudnym blogu nie wartym złamanego galeona.

Ustanawiam żałobę narodową.
Tak wielka strata.
























zmiany na blogu są tymczasowe, wrócimy do naszej rozpiździółki jak uczcimy należycie Mistrza

sobota, 26 grudnia 2015

+tajemniczy "ONE SHOT" PIEPRZONE WĘŻE W SAMOLOCIE


Świąteczne wydanie Bazylizania :D
Poliż tego dropsa!


Sev ma zapachnisty pamiętnik : 


Sev i jego Super Zajebisty Pamiętnik ♥

Data : Śnięty Mikołaj zginie dziś z mej ręki
Pogoda : Śnieżyca jak się patrzy

Sanie Mikołaja eŚ?  Porwać go i zakopać gdzieś.
Jack zna się na tym najlepiej, miał nawet własnych pachołków od Mikołajowej roboty.
Kto będzie moim pachołkiem?



Drogi Hanie Solo
Po pierwsze, zeżarłem Ci kanapkę.
Z ketchupem.
Bez musztardy.
Po tym jak dowiedzieliśmy się
[spoiler allert!!!!!]
że nie żyjesz 
[koniec spoilera]
postanawiamy pozwolić ci dołączyć do naszej ekipy.
W końcu my kochamy zdechlaków :D
I pytanko.
- Czego szukałeś w Hiszpańskim klasztorze? 
- Wziąłem go za burdel.
- Mam łzy radochy w okach 
Ja też i nie płaczę.



A oto ostatnie brednie ze świata postrzelonych degeneratów.
Wracamy do was z historią o dupie już po przerwie reklamowej :D
Dziękuje za uwagę, Sev pada do nóżek a Ed strzyże trawnik.



http://bazyliszkowo.blog.onet.pl/2013/07/20/12-pieprzone-weze-w-samolocie/


Tajemniczy dodatek + Pieprzone węże w samolocie ~


Opowieść Andy’ego .

Zoffie stworzyła dla mnie specjalny eliksir tojadowy ~
Dzięki niemu mogę naparzać Rzymianina kiedy tylko zechcę~!
Ale dosyć o mnie, przejdźmy do sedna sprawy...
~ Ojciec Sev’a przypuszczalnie był nerdem. Edward powiedział mi że Sev odlicza wszystkiego po równo a jego ulubionym powiedzonkiem jest „powinno być dziesięć” cokolwiek to znaczy...


KSIĘGA IV 

Z pamiętnika Jack’a .
Sev ten nie da dziś spokoju mi. Ponad milion bilion razy przegrałem z nim w PacMana!
Cóż za niesprawiedliwość, zawsze mnie drań musi pożreć!
Jackie mówi że to kwestia smaku, bo przykładowo Sev je praktycznie wszystko od fasolek wszystkich smaków po kremówki, kremówki są pycha!


Opowieść Edwarda 

- Co?  Znowu Edwarda?
- Jak znowu? Co znowu?! – oburzył się Edward – Teraz gadam ja i japa!
No to zaczynając  od początku…
Wariat który mnie stworzył czytał mi jakieś pornograficzne erotyczne nimfomańskie bajki, podobnież każdy tak wychowuje swoje dzieci.
Może i ja powinienem coś poczytać Sev’owi? Może o dziewczynce którą porwały renifery i utopiły w studni Henry’ego Sienkiewicza..
W szkołach takich rzeczy nie uczą o nie! To jakie oni farmazony nawijają dzieciom na uszy to istna paranoja! ...Paranoja?



 Z Pamiętnika Lucynki ~


- Co? Znowu Lucynki? – zapytał Ed i dostał po głowie – Au! Dobra.. już się zamykam.

~ Jackie przez tydzień nie wychodził z pokoju gdy Sev stłukł mu jego Perełkę w butelce, okręt roztrzaskał się na milion kawałków.
I albo Jackie płakał albo szkło ugodziło go w jego białko oczne.
Biedny... od tamtego czasu nie za dobrze widzi, ostatnio zamiast pić rum spożywał ketchup.
Nie wiem kiedy się połapał ale pamiętam że wykrzykiwał coś w stylu „nie dolewać mi pomidorów do rumu KPW?!
~ Następnego dnia Sev wlał pomidory do rumu Jackie’go.
Miał pecha bo Zofci zachciało się rumu, Sev był cały w pomidorach, w czerwonym mu do twarzy.



Opowieść  Zoffie …
– Gdzie Zofcia?

- Wybyła.


Czas na Jack’iego ~


- Wkroczyłem z maczetą w gąszcz umysłu Sev’a.

Jak on to robi, żeby wejść niezauważonym w środku dnia. W biały dzień do pokoju pełnego ludzi ukraść perłę i wyjść od tak! Jak gdyby nigdy nic! Chyba zacznę pobierać u niego nauki.
Miszczu Seeev! Rum Rum Rum...





Opowieść  Zoffie, podejście drugie .

- Gdzie Zoffie?
- Poszła kupić pomidory dla Edwarda na lasagne.
- Co się stało z toną czerowniastych które sprowadziłem z Iraku?
- Zoffie obrzuciła nimi Sev’a
- Gdyby Allah to widział.. Wygnałby Mahometa z powrotem do Medyny
- Dla jakiego Edwarda? – zapytał Edward.





Historia Nelki ~

Zauważyłam ostatnio że Sev jest jakiś nienormalny .
Zadzwonił do Zofci telefon a ta podała go Severusowi mówiąc że to jego tata.
Sev wziął telefon i rzucił go na glebę wykrzykując że jego tata to nie telefon.
- Sev krzyczy? On krzyczy? – zapytał Edward.
- Nie wcinaj się w opowieści innych Edwardzie – pouczyła go Zoffie.
Edward Nożycoręki już nic nie odpowiedział bo zamknął się w sobie.
Ekhm.. tak więc, potem okazało się że gdyby Sev się nie rozłączył to wygrałby bagno Shreka w konkursie telefonicznym. DZWOŃ I TY.



Andy dziękuje za uwagę i nie przeprasza za żadne błędy.

Do zobaczenia już dziś za 100000 PLN kup teraz! mikrofalówka wodoodporna! nie możesz tego przegapić!

- co? – zapytał Edward - lepiej komentujcie patałachy!



http://dollyandy.tumblr.com/

sobota, 19 grudnia 2015

rozdział XI MATRIX REWOLUCYJNA REAKTYWACJA ZAKONU FILEMONA

Sev i jego Super Bazylisty Pamiętnik ♥

Data : PREMIERA GWIAZDKOWYCH WOJEN
Pogoda : iście galaktyczna


Szykujemy się na premierę Przebudzenia w Nocy!
Oby Han Solo wyciął wszystkich w pień!
Pingwinów nie spożywam bo po nich mam gazy. Dajcie mi bobra.



Andy grafikuje xD





Dedykuję tę notkę jedynemu takiemu zapachnistemu Han Solo bejbe!!!



Po namowie ze strony Seva dodajemy opis miejsca żeby nie było że znów wyjdą z dupy jak Filip z konopi.
Ulica Pokątna na planecie ziemi która jest płaska. Godzina nieznana.
Ani żywej duszy, uliczka spowita gęstą mgłą. Witryny sklepów zabite dechami.
- To przejmujemy tą władzę? - zapytał Edward krzywiąc się lekko.
- No tak, ale musimy wywołać rebelię - odpowiedział Sev prężąc muskuły.
- Reaktywujmy Zakon Jednorożca! - podsunęła Zoffie.
- Do walki z agentami Smith - dodał Andy.
- Najsampierw znajdźmy kwaterę - zarządził Jack.
- Do knowania KPW? - wtrącił Jackie
- Znacie takie miejsce? - zwróciła się do bliźniaków Lucynka.
- Jasne! Za mną! - krzyknął George i skręcił w prawo za sklepem Ollivadera.
Przyjaciele szli za nim ciemnymi, pustymi uliczkami, witryny sklepowe pozabijane deskami i zaklejone gazetami, bez szyb, bez drzwi, szczątki szkła i drewna walały się na drodze.
Musiała odbyć się tam niezła jatka.
Wtem wtargnęli do pustego, rozwalającego się budynku, na podłodze grasowało kilka szczurów.
Po kątach walały się klatki dla zwierząt.
Musiał to kiedyś być sklep z magicznym zwierzętami.
Przeszli do pustego pomieszczenia na końcu którego znajdował się ogromny kominek, wielkości skrzyni majonezu.
Bez problemu wszyscy się w nim zmieścili. Magia.
Rudzielce wysypali garnek proszku fiuu i krzyknęli "na Grimmuald Place 112!".
Znaleźli się w Kwaterze Równej Zakonu Piernika, na ścianach pokrytych kolorowymi gobelinami wisiały puste obrazy.
Widocznie wszyscy się już stąd wynieśli.
Od razu udali się do kuchni i wszyscy rozsiedli się wokół wielkiego ciemnobrązowego stołu.
Stało na nim tylko kilka złotych kielichów.
- Cullen jesteś tu? - mruknął Fred rozwalając się na fotelu w kształcie głowy Zgredka.
Do kuchni wszedł skrzat domowy w czarnej koszulce z napisem "Jestę wampirę".
- Jesteście głodni?
- Nawet jak nie jestem głodny to jestem głodny - Sev pogłaskał się po brzuchu.
- Dawaj mi tu zaraz pizzę z truskawkami i majonezem - polecił skrzatowi jeden z bliźniaków.
- Nauczymy was kilku zaklęć patałachy - zwrócił się do swoich koleżków gdy już napełnił swój żołądek tą pyszną strawą.
- Naprawdę? - zapytał podekscytowany Edwardo.
- Zacznijmy od czegoś prostego - odezwała się Lucynka.
- Takich jak Avada Crucio czy Imperio? - Zoffie już wyjęła różdżkę i zaczęła zacierać ręce do pracy.
- To bardzo przydatne zaklęcia - rzekł Sev wstając z miejsca, gotowy do działania.
- Ale chyba nie tu? - rozwalony Andy zauważył że w kuchni nie było na to miejsca.
- Jak zjemy to pójdziemy na górę  - Fred puścił im oczko i polał ognistej whisky.
Trzy godziny później gdy z talerza Sev'a zniknął ostatni okruszek...
Udali się na piętro do wielkiej sali o granatowych ścianach i suficie jak w Wielkiej Sali imitującym niebo.
- Niech się zacznie trenowanie! - Lucynka wyjęła swą różdżkę.
Edward wyszedł na środek sali i wyciągnął swą różdżkę, na przeciw niego pojawiła się kukła Alicja.
- Musisz bardzo tego chcieć Edo... walnij ją z Crucio! - kibicował Andy.
- Crucio! - krzyknął Ed, bez żadnego ostrzeżenia wystrzelił w Alkę która zaczęła się zwijać z bólu.
- To teraz Avada Kedavra - rzekł wyszczerzony Andy.
- Avada Kedavra! - zielony promień ugodził kukiełkę prosto w twarz.
NOW IM DEAD LIKE A BOSS
Rozpoczęło się zabijanie, Jackie, Nelka i Jack trenowali zawzięcie.
- Pojedźmy do Francji - wyskoczyła ni z gruszki ni z pietruszki Nelka.
- Gdzie? - zapytał Severus.
- Tak mi podpowiada instynkt.
- Andy patałachu a ty chodziłeś do Hogwartu? - zapytała Zoffie.
- Bardzo dawno... Gdy ziemia była jeszcze płaska a mięso było na kartki, to były  czasy... - rozmarzył się Peverell  - Ale nie traćmy już czasu i ruszajmy do Francji!
Jak powiedział tak zrobili.
- A czy ktoś z was wie gdzie jest ta Franca? - zapytała Lucynka.
- Na północ, na północ stąd tylko trochę dalej - odpowiedział Ed.
Wparowali do pokoju w którym mieścił się kominek i wszyscy się do niego wcisnęli, Sev sypnął kilo proszku fiuu.
- Do Francji na brodę Merlina!
I spłonęli żywcem w zielonych płomieniach.
Pojawili się we Francy, w Ryżupa.
- Słyszałem że francuzi jedzą ludzi - rzekł nagle z powagą Sev.
- Nie ludzi tylko oślizgłe ohydne żaby - wyjaśniła Zoffie.
- I ślimaki z kibla - dodał Jackie.
Wyszli z kominka, okazało się że są w gabinecie jakieś baby.
- Bonjour popaprańcy - powitała ich wielka kobieta wzrostu Hagrida w eleganckiej szacie.
- Hej ja znam tą babę! - krzyknął uradowany Fred.
- Wygląda na to że jesteśmy w Buexbatons, szkole Magii! - dodał George.
- Zawsze chciałam zobaczyć Buexbatons~!- ucieszyła się Lucyna  - Czy ktoś z was umie Francuski?
- Ja! A nie... pomyliło mi się z Libijskim - Skeleton wzruszył ramionami i otworzył drzwi przy których stała Żabojadka i wyszedł na korytarz a reszta przyjaciół poszła za nim.
- Na Rum prześwięty! - Jackie był zdegustowany.
Ściany na korytarzu pokryte były czymś w rodzaju tapety mieniącej się niebieskim brokatem.
- Ale daje po oczach - zauważyła Nelka.
- To będzie prawdziwy Gwiazdkowy cud jeśli nie oślepniemy! - dodała Cyzia.
Zoffie wyskoczyła zza rogu i założyła każdemu na nos czarne przeciwsłoneczne okulary.
- Kim wy do diaska jesteście szarlatany?! - krzyknęła przerażona Madame Maxime.
- My? - zapytała z drwiącym uśmieszkiem Zofcia.
- Jesteśmy facetami w czerni - powiedzieli jednocześnie Edwardo i Andy wyciągając znikąd bazookę.
Nożycoręki bez wachania wystrzelił rakietę.
Prosto w dyrektorkę, rakieta wybuchła rozwalając szkołę, sufit zaczął pękać, bazyliszkowaci musieli zwiewać.
- Edwardzie Musztardzie Nożycoręki! Jak mogłeś?! - zbeształa go Lucynka i rzuciła kamieniem.
Wybiegli na ulicę, nie zdążyli się nawet rozejrzeć, Francuziki nie dawali za wygraną i zaczęli ich rzucać żabami i  ślimakami.
Bazyliszkowaci zaczęli uciekać.
To był pościg.
- Chodźmy na Eifflę stamtąd na pewno zobaczymy chatę szefa matrixa - zaproponował Andy i pobiegł przodem a reszta kumpli za nim.
A gdy byli już na szczycie...
- Ale widoczki fiu fiu - zagwizdał George.
- Prawie tak ładne jak pod prysznicem w damskiej - dodał Fred.
- Co to u diaska ma być?! - zbulwersował się Severus.



taki sobie krótki bo na dłuższy Sev nie zasługuje ~~
ALE ZA TO JAKI NAGŁÓWEK ZAJEBISTY!!!

Co to ma być gdzie są komentarze xD


i mój tumblr dla tych którzy przetrwali :))))
http://dollyandy.tumblr.com/



wtorek, 8 grudnia 2015

+ "ONE SHOT" - SEV ZMIAŻDŻYŁEŚ MI PALEC OD TACZ PADA!



TAKI MAŁY ONE SZOCIK Z OKAZJI PIERWSZEGO KOMENTARZA W HISTORII
ZAMIAST RÓZGI DOSTAŁEM KOMENTARZ OD MIKOŁAJA
 DZIĘKUJĘ ;w; ZA ROK ZNÓW BĘDĘ NIEGRZECZNY xD


 \(ε)/ Ave Sev!




Sev i jego Super Serduszkowy Pamiętnik ♥

31 Listopada .
Pogoda : Nieznana .
Edward zabronił nam wychodzić na dwór, ponoć zaatakowało nas stado reniferów .
Jestem dopiero w trzeciej klasie a już umiem pisać kursywą~!
I gites ♪



Po raz pierwszy wydarzenia najrealniej oparte na faktach ~ Przestroga na przyszłość 
Istotnie istotna ~


- Tracimy go! – krzyczał uzdrowiciel
- Spada tętno!
- Brak pulsu!
- Na salę operacyjną!
Zabrali Edwarda na salę operacyjną.
- To moja wina, to moja wina... – mruczał Sev łażąc w kółko po korytarzu, po chwili z sali operacyjnej wyszedł uzdrowiciel i spojrzał na zegarek.
- Zgon, godzina ***, przykro nam...-lekarz przeszedł obok Sev’a ze spuszczoną głową.

"- Musisz mi jeszcze kupić farby!
- A po jakie licho? Zeskrob ze ściany I zalej wodą .
-Jutro mam egzamin klasyfikacyjny w plastyku!
- W jakim plastyku? Myślisz że pozwolę Ci na ćpanie koksów, dżojtów, kleju I innych sterydów?Chcesz w przyszłości mieszkać na ulicy albo pod mostem? Jak reszta tej artystycznej hałastry która psuje nasz idealny świat?"

Dobiegła ich rozmowa dwóch pacjentek.
- Co to są koksy?
Wszyscy odwrócili swe spojrzenia na Edwarda.
- Edwardzie Nożycoręki! – krzyknął Jack
-Tak, to ja. Proszę bez fleszów. Autografy rozdam potem – Edward wyszczerzył kiełki
Przyjaciele się na niego rzucili.
- No to jak dziewczynki? Leziemy na ten egzamin? – zapytał Andy.
-Jasne~! Ale najsampierw..- Sev się rozejrzał – Idziemy kraść w sklepie.
Pobiegli kraść farby ze sklepu,wzięli również płótna, pędzle i palety.
Stanęli przed ogromnym szarym budynkiem wyglądającym straszniej aniżeli szpital czy psychiatryk.
- O mój borze co za splendor~! -powiedział Edward gdy weszli do środka.
- No co ty Ed! Te obrazy mnie przerażają– rzekła Zofcia.
- No, ich twarze są okropne – poparła ją Lucynka.
- Mówisz o ludziach na obrazach czy o tych staruchach którzy tu łażą? – zapytał Ed patrząc na nią z wyrazem twarzy bez wyrazu.
- Ed! To są nauczyciele – zbeształa go Zoffie.
- Nie wyglądają na mądrych ludzi –zauważył Jackie.
- Jeden z nich wyczytał nasze nazwiska – Lucynka szturchnęła Sev’a.
- Taa? Ma pan coś do nas?
- Sev! - krzyknęli bazyliszkowaci.
- Właźcie i malujcie – powiedział tak zwany profesor.
Sev popatrzył na nauczyciela krzywo.
- Gdybym zobaczył się w czymś takim sam bym się skopał – rzekł i wszedł do klasy.
- Coś ty taki marudny? – zapytała Lucynka.
- Buntowniczy etap, wyrośnie z tego – stwierdził Jack.
- Oby Jack, oby... – Zofcia weszła do klasy.
- Kto zeżarł moje czekochrupki?! – zapytał Sev spoglądając na wszystkich groźnie i potrząsając pustym kartonem po czekochrupkach.
- Sev, co robisz? Szukasz rumu? – zapytał Jackie.
- Wspinam się na ścianę. Wczoraj ugryzł mnie mały zmutowany pająk i coś czuję że niedługo
objawią mi się super pajęcze moce. – wyjaśnił.
- Nie mogę! Nie mogę! Nie róbcie sobie jaj~! – krzyknął profesor podchodząc do sztalugi Sev’a.
- To chyba ty sobie robisz jaja pacanie, do cholery – odpowiedział wzburzony Andy.
Zoffie walnęła gościa patelnią w łeb.
Skrzaty wyrzuciły zbędny balast z profesora przez okno.
Sevek wycisnął trochę farb na paletę,  pomieszał je tak że wyszedł szmaragd, pacnął plamkę na środku płótna.
Nie spodobało mu się to więc rzucił pędzlem w stronę drzwi, taki spontan, akurat wchodził kolejny nauczyciel, przy Severusie te podłe szmiry padały jak muchy.
- Trafiłeś go~! – ucieszyła się Lucynka.
- To po co tam stoi? – Sev wziął inny pędzel.
Wbiegła ochrona.
- Tatara i kicha~! – krzyknął Edward
- Panie władzo~! On był niespełna rozumu~!- tłumaczył Andy'owaty.
- Coś ty powiedział? – oburzył się oskarżony.
- Nie wtrącaj się w swoje sprawy Sev – powiedziała Zofcia – Sev ma immunited dyplomatyczny, proszę spojrzeć – Zoffie przywaliła im z patelni.
Nagle do klasy wbiegło dwóch snajprów, wypchnęli Zoffie przez okno i wyskoczyli za nią.
Czarnowłosa wyjęła swoją snajperkę i zaczęli do siebie strzelać, miała świetnego cela, jednakże jeden z pocisków trafił ją prosto w Zofciowatą wątróbkę .
Zabolało też Czarnowłosego który natychmiastowo wyskoczył przez okno na tysięcznym piętrze, złapał Zofcię i poleciał (używając swych pajęczych mocy i skacząc na pajęczynowych lianach) na dach budynku.
- Zoffie~!
- Sev .. Wiesz .. Zawsze chciałam mieć smoka, kup mi Nocną Furię
- Ghooooom! - Rozległ się ryk smoka.
Na dachu wylądował Nocna Furia z którego pleców zeskoczyli bazyliszkowaci.
- Szczerbolek~! – krzyknęła Zoffciowata.
Po chwili smok przemienił się w Andy’ego .
- Dali na 5 sekund przerwy i misja druga . – powiedział Jack i przyklęknął przy Zoffie.
- Oberwała. Kula przeleciała na wylot – rzekł Sev.
- Cofniemy wątróbkę Zofci w czasie i będzie gites – rzekł Andy po czym rozpoczął całą procedurę cofnięcia w czasie.
Po chwili Ślizgonka była cała i zdrowa.
- Wracajmy kontynuować misje – rzekł Jack.
Peverell zmienił się w Nocną Furię i polecieli na nim z powrotem do klasy.
- Kończmy to ludzie – rzekł profesor sygnalizując iż rozpoczęła się następna część egzaminu.
Do wielkiego akwarium umiejscowionego na środku klasy wsypał mnóstwo czarnych kuleczek.
- Ulepcie z tego coś, są świeże więc się kleją.
- A co to za czarne kały? – zapytał Jackie.
- Królicze dzieciok, królicze – odrzekł profesor i wyszedł .
- Pożyczcie mi trochę swoich bobków – poprosiła Zoffie.
- Bierz wszystko ~
Bazyliszkowaci wysypali bobki które rozdał im magister z powrotem do akwarium które z kolei przywłaszczyła sobie szefowa.
Wyjęła różdżkę i zaczęła wymachiwać nią z zamierzonymi rezultatami, chwilę potem nad akwarium pojawiła się magiczna zielona mgiełka, i tudzież  z różdżki utalentowanej czarnowłosej tryskały złote iskierki .
- Ożesz w mordę! Toż to Hogwart~! – krzyknął uradowany Ślizgon na widok rzeźby którą stworzyła jego luba.
- Są nawet sowy w sowiarni – zauważyła Lucynka zaglądając do najwyższej z wież.
- Macie tam plac zabaw? – zapytał Edzio na widok sześciu pętli na wysokich cienkich kołkach przy trybunach.
- Proszę odstawić rzeźby na bok i zacząć malować. To ostatnia z waszych misji.. – farmazonił inżynier sztuki.
- Na mą duszę.. – rzekł nagle Andy.
- Co jest brachu? – zapytał Jackie i wyjrzał zza sztalugi. – Na brodę Czarnobrodego...
- Hm? – Zoffie także wyjrzała zza sztalugi, na widok nagiego pozera, pozoranta, żywego modela pozbawionego odzienia zwymiotowała na tęczowo, prosto na płótno.
- Na widelec Posejdona~! – krzyknął profesor, członek komisji która właśnie weszła do klasy.
- To jest piękne, cóż za ekspresja~! Jak zgrabnie uchwycone niuanse światła na jego połyskujących włosach~!
Czarnowłosa spojrzała na swój bełt, pachniał cukierkami ale bardziej jej przypominał smoka, przykładowo Straszliwca Straszliwego, no ale nie człowieka, no nie róbmy tu scen~!
NIE RÓB SCENY BO LICZĄ SIĘ CENY .
- Jest pani przyjęta, 100%. To będzie dla nas zaszczyt doprawdy, móc gościć taki talent w naszych skromnych progach.
- Super Zofciu~! Przyjęli nas! – ucieszyła się Lucynka .
- Was? Nie. Wasze prace nie są nawet zadowalające, Trollańskie wręcz bym rzekł. – rzekł mgr. inż. sztuk pięknych i poszedł zachwycać się rzeźbą Zofki.
- Nie martw się Zofciaku.. Będziemy Cię odwiedzać czy coś... – rzekł Edward smutnym tonem.
Nie wiadomo czy nauczyciel ich podsłuchiwał ale minęła niespełna sekunda i przylazł i wbił w podłogę tabliczkę z napisem :
ZAKAZ ODWIEDZIN
Zoffie wskoczyła Severusowi na barana.
- To nara patałachy~! – krzyknęła .
I razem opuścili zalatujący stęchlizną plastyk.

Od Edwarda :
~ żeby nie było.. To wcale nie były królicze bobki.
~ a człowiek był odziany i to całkiem przyzwoicie, szczerze mówiąc to nawet nie był człowiek tylko kompozycja ze spontanicznie wybranych sprzętów kuchenno -AGD.
~ tak, to Sev jest prawdziwym spiderman’em 
~ i tak, Andy jest Nocną Furią .
~ i nie, nie kroiłem bobów by pomóc Zofci wykroić szklarnię do bobczastego Hogwartu.


NAPISY KOŃCOWE 

WARNER BROS studio .


sp. z . o . o Afgańskie Służby Zdrowia



W rolach głównych :



W rolę Sev’a Snape’a wcielił się Severus Krakersus



Zoffie Wirgire w jej roli Zoffie Twój Najgorszy Koszmar.



Edward Nożycoręki w którego rolę wcielił się sam Edward Widelcoręki



Jack Skellington to niebywałe ale Jack Smoczington.



Jack Sparrow w roli kapitana kapitan Jack Pietruszka



Lucyna Malfoy w jej roli sławna i piękna Landryna Malfoy 



Andy Peverell i teraz i tysiąc lat temu – Andy Zabijaka Robaka 



Nazwiska zbieżne ze zbieżnymi co najmniej przypadkowe 



Scenariusz i reżyseria :

Operator myszki i klawiatury ~


Muzyka :

Michael Jackson wiecznie żywy ~


Światło :

Słońce ~


Kasting :

Poszło gładko jak po maśle, nie Sev?


Rok  i data wydania :

rok czasu minęło zanim wyszedł od czasu powstania pierwszego rozdziału drugiego tomu ~


W przerwach na reklamę aktorom gotował :

Szczur Remi i jego specjał Ratatouille
GOTOWAĆ KAŻDY MOŻE
i Oppan Gangnam Style~!


Na podstawie powieści o króliczych bobkach J.A.J  J.A.J.Ka



Chylę czoło przed ekipą odpowiedzialną za czcionkę ~ 




Prosimy na kolanach o komentarze ~  

czwartek, 3 grudnia 2015

BOHATEROWIE

będzie ich bardzo dużo :D

Severus Snape z bazyliszkowa nie przejawia zamiłowań do czarnej magii, jest dobrym, szczerym i żarłocznym chłopcem :)
Działa pochopnie, daje się ponieść intuicji.
Kocha Zoffie i resztę swoich przyjaciół.
Jego pierwotna rodzina jest nieznana, widać byli tak beznadziejni że aż niewarci wspomnienia.

stary rysunek by Andy


szczęśliwy Sev by Andy

i trochę, bardziej profesjonalnych artów c: 

Sev z Zoffie ♥


_______________________________________________________________________________
Zoffie Wirgie 
Postać niestworzona przeze mnie, Wrathcia ją wymyśliła.
Zjawiła się w sam czas by uratować Seva przed śmiercią z miłości ewentualnie przejściem na ciemną stronę.
Pokazała głównemu bohaterowi co to znaczy przyjaźń i że nie musi być sam.
Mądra, sprytna, przebiegła, wybitna uczennica i księżniczka eliksirów.
Ma długie czarne lokowane włosy i morskie oczy.




_______________________________________________________________________________
Lucyna Malfoy
Początkowo Lucjusz, lecz na urodzinowe życzenie Jackiego Sparrowa zmienia się w dziewczynę,  tragiczne, prawda? 
Ale razem z Jackiem są szczęśliwi ♥
Damska wersja Lucjusza, platynowy blond włoski i niebieskie oczy.



_______________________________________________________________________________

Nelka.
Tajemnicza postać pojawiająca się znikąd, ocaliła Bazyliszkowatych przed obcymi.
Nieco niższa od reszty, mimo że nikt z Bazyliszkowa nie ma określonego wieku (poniżej 15 lat) to Nel jest młodsza od Ślizgonek o 2 lata.
Seledynowe włosy i niebieskie oczy.

Lucynka, Nelka i Zoffcia.


________________________________________________________________________________
Edward Nożycoręki
Cyborg z nożycami zamiast dłoni.
Czarne włosy, czarne oczy, dusza czarna jak jego imię XD
Uroczy, uroczy, uroczy <3 
Opisywałam go na ustnej maturze z polaka XD
(zdałam!) XD



_______________________________________________________________________________

Szalony Kapelusznik
Uciekł z krainy czarów, jest równie słodki co Ed.
Niestety zjadła go Alicja :( (spoiler?)
Najlepszy przyjaciel Edwarda.
Włosy koloru marchewkowego, twarz biała jak śnieg, oczy jasno zielone (to wina promieniowania?) XD
Kapelusznik z Bazyliszkowa nie jest taki straszny jak z filmu :D



______________________________________________________________________________

Jack Skellington.
Kto oglądał Nightmare Before Christmas? Dzieło mistrza Burtona.
Tak otóż Jack porzucił miasteczko Halloween dla dobra sprawy, czy coś.
Przerażający kościotrup liczący sobie ok 3 metry (i nie zahacza o sufit?) :o




_____________________________________________________________________________

Jack Sparrow 
Pirat z Karaibów, jedyny który nie  uciekł ze swojego świata, Bazyliszkowaci byli tak łaskawi że pozwolili mu do nich dołączyć.
Kapitan Kolorowej Perły.
W Bazyliszkowie wszyscy starzy mają 20 lat xD 
Przystojny, szarmancki itd xD



____________________________________________________________________________

Andy Peverell.
Pochodzi z rodu Peverellów.
Był kiedyś panem czarnej różdżki ale ukradł mu ją Gregorowicz (a to pacan!)
Dziwak jakich mało.









I TAK OTÓŻ PRZEDSTAWIAJĄ SIĘ GŁÓWNI  BOHATEROWIE ~

Charakterystyka na poziomie podstawówki - odezwał się Sev.
- Jak jesteś taki mądry to sam ich opisz patałachu!

POSTACIE BAZYLISZKOWA PIÓRO MISTRZA SEVERUSA :


Severus Snape - Książę Eliksirów, przystojny, nonszalancki o niebywałym talencie magicznym 
Zapowiada się na przyszłego ministra magii, kobiety za nim szaleją :))
Jest napakowany i ma zjawiskowe włosy.


Zoffie Wirgie - Zjawiskowo piękna księżniczka eliksirów.
Gdy przejmiemy władzę nad światem to ona zasiądzie przy mnie na tronie! buhahahha!

Lucyna Malfoy - opowieść o tym jak straciłem kumpla, ale już przywykłem do tego że jest kobietą.
Śliczna panna urodzianna.
Wygląda jak księżniczka, zwłaszcza z tą swoją minką arystokratki.


... i kto tam był dalej? A ta mała zielona żabka.

Nelka JakJejTam- słodka mała dziewuszka, włosy zielone jak pikle z ropuchy, ale im więcej zielonego tym lepiej~!
- Ona ma seledynowe włosy - wtrącił Ed.
- Przecież wiesz że jestem daltonistą :D


To teraz Edwarda podsumuję!

Ed, psychiczny kolo z protezami  nożyczkami zamiast dłoni, robot zrobiony przez jakiegoś psychopatę, ma żałobę przez całe ranki, tak samo jak ja.
CZARNY TO KOLOR MISTRZÓW!


Ano i ten łysol, Andy.
Andy łysol - koleś z kaprawymi.. to znaczy kolorowymi oczami, włosy jakieś takie, jak to mówi Zoffie? A że ombre se walnął, granatowo czarne, nosi dziwne ciuchy i cały jest dziwny.

i to by było na tyle  :D

- Ale to  jeszcze nie koniec...
- Cóż, i tak nikt tego nie czyta - zakończył rozmowę Sev i uciekł w cholerę.

I TY SEVERUSIE PRZECIWKO MNIE?!

NIESAMOWITE! 666 WEJŚĆ NA BAZYLISZKOWIE!

piątek, 27 listopada 2015

+ "ONE SHOT" - SEVERUS SNAPE CZARODZIEJ PERFIDNY W SWEJ CYNICZNOŚCI

[http://bazyliszkowo.blog.onet.pl/2012/09/10/8-severus-snape-czarodziej-perfidny-w-swej-cynicznicznosci/]

Nowa odsłona Bazyliszkowa :


SWAT 
STOWARZYSZENIE
DEWIANTÓW
Z
NKWD*
CZYLI
EWENEMENTALNA
FUTERKOWA
ARMIA
SADYSTYCZNYCH
SEPARATYSTÓW
W
BAZYLISZKOWIE

* NKWD – NIEKONWENCJONALNIE
KOSMICZNE, WOJOWNICZE DEWIANTY.

(większość błędów stylistycznych lub ortograficznych popełniane jest naumysłowo tak otóż toż)

Dodatek do bazyliszkowa :
Wybuch szaleństwa pod tytułem :
” Severus Snape, czarodziej perfidny w swej cyniczności”
Sev stoi jakby miał krzywicę czy coś .

Przetrwajcie do końca a Sev obsypie was klejnotami.
Ale nie Sev’owskimi .

- Jak się w coś nie wierzy to tego nie ma, nie~? Nawet jeśli się to widzi.
-Sugerujesz że mam zaburzony zmysł wzroku~?!
- Tego nie mówiłem.
- Ale tak myślałeś~!
- A to co~?- zapytał Edward biorąc do ręki lampkę nocną z jakąś kartką z napisem :
UWAGA 
PRZEDMIOT PRZEZNACZONY DO EWENTUALNEGO POPIERANIA WYPOWIEDZI NIECNYM CZYNEM .
- Pismo Sev’a.. Wiesz Edziu, chodzi o to że jak się wkurzysz bo jajka będą ścięte to spokojnie możesz rzucić tą XV wieczną i zabytkową lampką w ścianę
-Ah! Dzieło Sev’a! Upraszam o wybaczenie idę zobaczyć jakże waćpan Sev się miewa.. Seeev~!
Nagle Sev wyskoczył zza rogu.
- Zoffie~! Zoffie?
ZARAZ ZŁAMIĘ NOGĘ NA TWOIM DUPSKU KOBIETO.
- Zoffie? Zoffie?Zoffie? Zoffie?Zoffie? Zoffie?Zoffie? Zoffie?Zoffie? Zoffie?Zoffie? Zoffie?Zoffie? Zoffie?Zoffie? Zoffie?
SEV SKONSUMOWAŁ JEJ SERCE.
- Ale nie Zoffie~!
Nie Zoffie~!
Gdzie jesteś Zoffie~?
CIEMNOŚĆ, CIEMNOŚĆ WIDZĘ.
- Gdzie jest Zoffie~?
Nigdzie jej nie widzę ..
Zoffie~!!
ALE SCHABOWY JEST ZDROWY!
- Zoffie nie jest chora!
Zoffie~! Zoffie~! Zoffie~!
Sev biegał w kółko po domu mijając Jack’a, Edwarda, Lucynkę, Jack’iego ale nigdzie nie było Zoffie.
Wybiegł na dwór do ogrodu.
- Zoffie! Zoffie!!
Szukając tak Zoffie w ogrodzie Sev sam się zgubił.
PAJĄKI, PAJĄKI CHCĄ ŻEBYM STEPOWAŁ.
- Nie mam butów do stepowania~!
Zoffie!! Zoffieee!!!
Gdzie są moje ..
Ah, no tak nie tylko buty mi zginęły.
Pewnie nargle maczały w tym palce.
E, nie to Potter on zawsze ..
Ale nie, Zoffie to ewenement .. – Sev udał się w głąb ogrodu, zatrzymał się przy kręgu Jack’owych drzewach choinką, jajkiem wielkanocnym i innymi dziwnymi takowoż rzeczami.
- Może śnięty Miki wie gdzie się podziały przedmioty które zniknęły..
- W niebycie czyli wszędzie – odrzekł Miki
- A Zoffie? Gdzie jest Zoffie~?
- Nie potrzebujesz jej ani ona ciebie .
- Co~?! Ukradłeś mi ją~?!
Śnięty zniknął .
Sev zabrał kilka lasek cukrowych i wyszedł konsumując je i rozmyślając powrócił do domu.
Nikogo nie było wewnątrz, wziął pare arbuzów i włączył tv.
- Twoi przyjaciele mają cie w dupie?
A twoja żona uciekła z prawnikiem?- gadał koleś od pogody.
Sev przełączył na inny kanał.
- Taki słaby, taki delikatny ..
- O! Leci piąta część Harry’ego Pottera~! – ucieszył się Sev
- Rodzinne sentymenty!
- Głupi Potter- mruknął Sev konsumując kolejnego arbuza.
- Twój ojciec był kanalią~! – krzyknął Sev równocześnie z Severusem z TV i przełączył na inny program.
- To lśniące masło w spray’u doskonale rozprowadza się na suchym chlebie – rzekła facetka w reklamie, Sev przełączył na kolejny program.
- Proszę państwa oto kanapka.
- Aż zgłodniałem- rzekł Sev i otworzył następnego arbuza.
Co się dzieje z magią telewizji ..
- Kup sobie klej – powiedziała pańcia w reklamie.
- Za ile~?
- Teraz już aż od 299zł za 1ml netto! Przyjdź na wyprzedaż do MEDIA SMAR!
Idiotus pospolitus!
- Utop się w studni .. – Sev wyłączył TV i poszedł do swojego pokoju, usiadł na fotelu przed wielkim oknem i obserwował co się dzieje na zewnątrz.
Nagle ujrzał idąc w oddali osobę bardzo podobną do Zofci, szybko otworzył okno i wyjrzał przez nie na zewnątrz. Ale to nie była Zoffie, gdy owy osobnik podszedł bliżej okazało się że to ogromny latający bizon ze strzałką na łbie.
Sev usiadł z powrotem na foteliku dla dzieci i zaczął rzucać cukierkami przez okno, gdy wyrzucił wszystkie włączył TV.
- Ogromne kule spadły z nieba w Kalifornii~! O dziwo na niebie nie było chmur. Czyżby to armagedon?
- Oh, pomyliłem cukierki ..-mruknął Sev, zauważył leżące na podłodze różowe okulary, podniósł je i założył.
- Zoffie~! – Sev podbiegł do Zoffie ale zderzył się z ścianą.
- Jeśli chciałeś wbiegać w ściany mogłeś tak od razu powiedzieć~! Też lubię tą zabawę~!- rzekł Edward
Sev zdjął okulary, okazało się że na szkiełkach wygraderowana była Zofcia, Edward zniknął.
- Po jakie licho miałbym wbiegać w ścianę~? Czy ja wyglądam jak jakiś KSMEN~? …
WIEDŹMIN W KAŻDYM DOMU~!
Sev założył uszy nietoperza i pelerynkę a potem skoczył z okna.
- Gdzie jesteś mały potworze~? – Sev wyjął miecz i zaczął nim wymachiwać.
- I koniec mej wiedźminowej kariery .. – wywalił miecz i wrócił do domu.
Było ciemno ale Sev nie zapalił światła bo po prawdzie nie wiedział gdzie jest włącznik.
Poszedł do kuchni i zapalił światło.
- Sev wyglądasz jakbyś chciał powiedzieć „A co wy tu u diabła robicie” I wiesz, w sumie to nic takiego – rzekł Jack
- Ale nie było was tu wcześniej – zauważył Panicz Sev
- Co ty bredzisz gackowaty przyjacielu~? – zapytał Jackie
- Uśmiech losu można zobaczyć nawet w tych najmroczniejszych chwilach gdy pamięta się aby zapalić światło – napomknęła Lucynka
- Upiekliście mi babeczki~? – ucieszył się Sev
- Twoje ulubione, specjalność Zoffie – Edward podał Sev’owi tackę z babeczkami.
- A gdzie jest Zoffie~?
Nagle zza lady wyskoczyła biała Zoffie.
- Duch Zoffie~! – krzyknął Sev
- Nie Sev, to tylko mąka – Zoffie zdjęła białą folię obsypaną mąką.
- Tam tadam~!
- Muszę sobie kupić okulary – mruknął Sev.



Z dedykacją dla Wrath .
Zawsze będziemy Cię z Sev’em kochać ♥

[ aż mi smutno że już nie ziomujemy :c czas spędzony z Tobą nie był stracony ♥ ]
Ave Wrath-chan ♥



Sev łaknie komentarzy.
Nawet na temat pogody nie pogardzę.

Andy stara sie o czytelników

Bazyliszkujący