piątek, 31 sierpnia 2018

rozdział II TAJEMNICZE DRZWI

http://bazyliszkowo.blog.onet.pl/page/12/

[ post z lipca 2011r ]


Severus i Zoffie odkryli że za fotelem w pokoju wspólnym Ślizgonów znajdują się małe drzwi sięgające im do kolan. Za nimi znajdował się dziwny, magiczny tunel w którym ledwo się zmieścili a gdy zagłębili się w jego czeluściach znaleźli się pod wodą, wypłynęli na wierzch i nagle stali w sadzawce  fontanny. Wyszli z niej do ogrodu w którym rosły krzewy w kształcie zwierząt, był ogromny i mroczny, wyszli na drogę i podążali w głąb niej.Doszli do czarnego i ogromnego pałacu z wieloma wieżami i weszli do środka, powiał tajemniczy wiatr i ich szaty stały się suche.
Odwrócili wzrok bo ku nim zmierzał Jack Skeleton z rozłożonymi szeroko ramionami, objął ich mocno unosząc do góry.
- Witajcie w domu małe patałachy!- Jack ich odstawił a z ciemności wyłoniły się kicające białe króliczki a za nimi szedł Szalony Kapelusznik szeroko uśmiechnięty.
- Czekaliśmy na was.- powiedział i stanął obok Skeletona.
- Wiecie co łączy gawrona i sekretarzyk? - Kapelusznik podał Zofci lalkę bardzo do niej podobną i Severusowi też, taką jak on ( przypominającą nieco nietoperza ).
Odsunęli się by wpuścić do środka parę Ślizgonów.
Weszli na górę po zakręconych schodach do przestronnej jadalni gdzie spotkali Edwarda Nożcorękiego w białym fartuszku.
Gdy ich spostrzegł uśmiechnął się i podszedł bliżej.
-Zoffie... Severusie...- Uścisnął ich rozpościerając szeroko ramiona by nie zrobić im krzywdy nożycami.
-Pokażę wam wasze pokoje .- powiedział uradowany i wyszedł śpiesznie z jadalni.
-Chodźcie... Chodźcie...- szli za nim mrocznym korytarzem pokrytym różnymi gobelinami i obrazami aż Edward się zatrzymał.
- To pokój Severusa – otworzył  żółte drzwi, weszli do środka.
-Urządzał go Kapelusznik – dodał, to tłumaczyło różową tapetę w błękitne króliczki z probówkami, futrzany pomarańczowy dywan i tęczowe zasłony, przy drzwiach stał czerwony sekretarzyk.
-Tu są twoje nowe ubrania. Doprowadź się do porządku a ja pokaże pokój Zoffie.-
Gdy Ed i Zofcia wyszli Sev włożył  na siebie czerwony garnitur – sięgający mu do kolan i kapelusz z króliczkiem .
Tymczasem Edward pokazał czarnowłosej jej pokój, po trupio szmaragdowej tapecie w korbki, próbówki i pajęczynowych zasłonach można było poznać że to dzieło Jack’a na podłodze leżał dywan z Babojagołaka.
- Widzimy się w jadalni, tylko się nam tu  nie zgubcie. - Uradowany Edi wrócił do kuchni.
Zoffie włożyła obcisłą fioletową sukienkę w nietoperze i otworzyła drzwi, za którymi stał Sev.
-Dlaczego u Ciebie w pokoju nie ma króliczków.?- rozejrzał się po jej pokoju, nieco wzburzony.
-Bo urządzał go Jack ..- spojrzała na niego i poprawiła mu kapelusz.
-Chodźmy już .- wrócili do jadalni.
-Severusie!- Jack przyglądał mu się uważnie. -Wyglądasz jak mini kapelusznik ..-podrapał się po czaszce.
Wszyscy zwrócili wzrok na Sev’a a potem na  Kapelusznika który zamrugał niewinnie i uśmiechnął się krzywo.
-Tylko że jest słodszy ..- Kapelusznik zrobił wielkie oczy i rozejrzał się. -Głodni.? Mamy sorbet cytrynowy z MIĘTĄ .- podał im sorbet szczerząc zęby.
Edward przyniósł im mnóstwo żelek w dużej torbie którą niechcący rozciął i wszystkie żelki rozsypały się po stole,
Sev zaczął je szybko pałaszować.
Kapelusznik machnął ręką i na stole pojawiły się owoce.
Sev wziął kokosa. – Kokos!
Zoffie wzięła ananasa -Ananas!
-Pinakolada.! – powiedzieli jednocześnie i spojrzeli na Jack’a , Edwarda i Kapelusznika błagalnie.
Kapelusznik zaśmiał się cicho, wziął kokosy i ananasy i włożył je do dwóch wielkich kubków, potrząsnął nimi i pojawiła się pinakolada, Jack wrzucił tam kilka kostek lodu i podsunął do ślizgonów którzy od razu to wypili.
Jack walnął pięścią  w stół.
-Co tu robi ten makaron.?!
Sev sięgnął po miskę z makaronem.
- Pastaaa!- rozejrzał się bo wszyscy na niego patrzyli, wciągnął jedną kluskę i wyprostował się.
– Chcecie zobaczyć ogród ziomale? – zapytał Edward
-Tia! - Ucieszyła się Zof.
- Czy ja wiem, jestem jeszcze głodny - bąknął Severus.
Edward z dumą oprowadzał ich po ogrodzie ..doszli do kręgu sześciu drzew, Sev i Zoffie podeszli do drzwi w kształcie serca ale Jack zagarnął ich do drzewa z drzwiami w kształcie choinki i wepchnął ich do środka.
Lecieli dziwnym tunelem w dół i padli twarzami w śnieg. Sev i Kapelusznik  zgubili kapelusze.
-Co to ma być?! – zapytał Sev.
-No co .. Dzieciaki pigułami się rzucają ..- zaczął Jack
-A to nie czasem śnieg? – przerwała Jack’owi Zofcia
- O jej .. Jak ..  Zimno tu .. – mruknął lekko podmrożony Kapelusznik
- O jej! O jej! Puch biały leci z chmur! – kontynuował swą pieśń Jack
- To śnieg . – zauważył Sev
- To niepokoi mnie ..- Sev i Jack spojrzeli sobie w oczy.
- O jej! – krzyknął Jack i poszedł dalej a reszta za nim.
- Dlaczego akurat gwiazdka a nie halloween? – zdziwił się Sev.
- To jasne jak szkieletu biel to proste jak gwiazdkowa pieśń! – wyjaśnił Jack
- piernikowa rzeź? – Sev wciąż tego nie pojmował.
Skeleton zrobił facepalm’a .
- Może już chodźmy.? Nożyce mi zamarzły ..- zmarkotniał Edward – uniósł ręce by pokazać im że nie może poruszać nożycami.
- Nikt nie nosi kapeluszy …Mam teraz tylko te pomarańczowe kapcie małpki . – Kapelusznik uniósł nieco jedną nogę a potem drugą. Podszedł do drzwi i otworzył przejście, wszyscy spojrzeli błagalnie na Jack’a który zrobił smutną minę,
Zoffie i Sev do niego podeszli .
- Chodźmy do drzwi w kształcie jajka ..Może znajdziemy jakieś .- kapelusznik zniknął w tunelu.
-A może nawet znajdziemy królika – na twarzy Edwarda pojawił się dziki uśmiech i żądza mięsa a potem zniknął za drzwiami,
Jack widząc tą dziwną zmianę w nożycorękim rządzę mięsa i krwi, strasznie się ucieszył , złapał Sev’a i Zoffie za chabety i zaciągnął do święta Wielkanocy, wszędzie było kolorowo.
- O jej! O jej! Jak kolorowo tu .. – uradował się Jack
- Obleśnie.- przerwał mu Sev stanowczo.
- Ale chociaż ciepło.– zauwarzyła Zoffie
Biegli przez łąkę pełną kwiatów w spowolnieniu, włosy Zofci powiewały na wietrze, nagle wybiegli na pustą dróżkę  w parku, za krzakami ktoś się czaił więc podeszli bliżej.
- Kebab .- Edward miał nabitego na nożyce zająca wielkanocnego .
- Upieczemy go czy zjemy na surowo? – Jack już zacierał ręce.
Zoffie wzdrygnęła się.
- Rozpalę ognisko . - Jack rozpalił ognisko a Edward piekł nad nim królika, zza drzewa wyszedł wesoły Kapelusznik z koszyczkiem pełnym kolorowych jajek.
- Co to do jasnej anielki jest?!- Kapelusznik spojrzał na pieczeń która już nie przypominała wcale królika – raczej kurczaka.
- Kebab  – rzekł Edward
Usiedli na trawie i wszamali pieczeń.
- Co tam masz Kapeluszniku.?
Kapelusznik dał każdemu jajko jajko, Jack zjadł swoje ze skorupką.
- Kurze! – ucieszył sie Jack.
Sev rozwinął papierek – jego jajko było czekoladowe – Zofci też.
Najedli się jajek jak lisy.
Nastepnie wszyscy wrócili do domu, Sev był już w  piżamie w króliczki w łóżku obok niego leżała jego lalka od Kapelusznika, na krześle obok łóżka siedział Jack a naprzeciw stał Edward i Kapelusznik.
-Dobranoc Severusie ..- powiedzieli i okryli go kołdrą, Sev zasnął, śniło mu się że Kapelusznik zjada żywe króliczki, obudził się w swoim łóżku w Hogwarcie w piżamie w króliczki i w kapeluszu, wstrząśnięty wziął swoją lalkę – mini Sev’a i wybiegł do salonu w tym samym czasie  wybiegła Zoffie w piżamie od Jack’a i z mini Zofcią.
Spojrzeli na siebie i szybko odsunęli fotel . Próbowali otworzyć drzwi, szarpali za klamkę.
- Alohomora.!
Nie skutkowało.
- Alohomora~!
Drzwi nadal były zamknięte, spojrzeli sobie w oczy przerażeni.

Ciąg dalszy odstąpi ~~

[ Andy zjada ananasy ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andy stara sie o czytelników

Bazyliszkujący