piątek, 20 listopada 2015

rozdział I ŚLIZGONI

 Ranek w Hogwarcie zapowiadał się nudno. Uczniowie w dzień byli na zajęciach a Filtch patrolował korytarze w poszukiwaniu wagarowiczów. Gdy żadnych nie znalazł oddalił się. Nagle zza rogu wybiegła postać w czarnej szacie, szmaragdowo-srebrnym krawacie i z czarnymi włosami do ramion.
Była to ślizgonka która biegła w pośpiechu na lekcje. W ręce trzymała książkę do eliksirów więc pewnie na tą lekcję się śpieszyła.
Minęło kilka minut zanim zdążyła obiec całą szkołę by dotrzeć do klasy w której lekcje miała jej grupa Ślizgonów razem z Gryfonami.
Przed drzwiami wzięła głęboki oddech i spokojnie zapukała. Usłyszawszy ciszę weszła ,
przeprosiła za spóźnienie i nie zwracając uwagi na lekko roześmiane twarze kolegów
i koleżanek zajęła swoje miejsce obok Lucjusza po czym położyła podręcznik na ławce i otworzyła go na stronie która była podana na tablicy.
Książka była pełna własnych uwag dotyczących mikstur i cennych wskazówek o ich ważeniu.
Gdy nauczyciel odwrócił się w drugą stronę wyrwała kawałek kartki z brudnopisu i złożyła ją w węża z origami,
który przypełzał do Białowłosego .Było na nim napisane :,,Czy coś mnie ominęło ?”.
Lucjusz spojrzał na czarnowłosą i uśmiechnął się do niej, z drugiej strony kartki napisał:,, Nic a nic ..” .wężyk odpełzł do dziewczyny, a ten podrapał się różdżka po głowie bo nie wiedział co robić, albo raczej jak uwarzyć Amortencje, najsilniejszy eliksir miłosny, spojrzał w bok szukając wsparcia .
Zoffie zerknęła na odpowiedź po czym rozłożyła węża do wyglądu banalnej kartki papieru, którą włożyła jak zakładkę między między strony podręcznika.
Bardzo lubiła eliksiry i czasami jej się udawało dostać z nich dobrą ocenę, ale coraz częściej sobie powtarzała że „ten fart kiedyś się wyczerpie”.
Jednak widząc że Lucjusz nie radzi sobie z przygotowaniem mikstury, spojrzała na tablicę z listą składników i sprawdziła czy czegoś nie brakuje .Nie chciała żeby przygotowywana mieszanka wykipiała i zalała pół klasy jak ostatnio .
"Biedny Zdzisiek…."- pomyślała.
Nie dość ,że musiał zostawać na przerwach to jeszcze Gryfoni dostali minusowe punkty.
"Ale lepiej oni niż my" - westchnęła cicho wrzucając ukradkiem składniki do kociołka przyjaciela i przy okazji do swojego też .Po kilku minutach przyrządzania,wywary przybrały kolor masy perłowej ,a uchodząca z ich wnętrza dymek układał się w idealnie równe spirale. Tak jak to było opisane w książce.
Schyliła się lekko nad swoim garnkiem i powąchała . Zapach ,który się z niego wydobywał przypominał jej czekoladowe żaby. Po sekundzie jednak zmienił się na zapach książki od zielarstwa.
-Fuj. Śmierdzi mandragorą - Oznajmiła z wyraźnym obrzydzeniem i przykryła eliksir przykrywką.
Znudzony lekcją młody Malfoy przestał uważać co mówi profesor, na kartce papieru narysował jego karykaturę, z wyłupiastymi czarnymi oczami o zielonych źrenicach, nosie jak fasolka, z wypiekami na twarzy i łysego, w mini bluzeczce w ananasy i spodniach w brązowo zieloną kratę, gdy skończył spojrzał na rysunek z daleka,
potem zerknął na profesora był z siebie dumny bo rysunek był nie zły, spojrzał na swój kociołek, nie przypominał sobie by coś w nim robił, zajrzał do niego, ku swemu zdziwieniu ujrzał doskonale wytworzony eliksir amortencji, odsunął się od niego, nie miał najmniejszego zamiaru go wąchać.
- Nie będę tego wąchać – mruknął do Zoffie odsuwając od siebie kociołek.
Zoffie oparła policzek o dłoń.
- I słusznie. Bo wiadomo co się poczuje – Zaśmiała się cichutko pod nosem, a zauważając że nauczyciel zmienił kierunek marszu odwróciła się by spojrzeć co robią jej znajomi. James i inni huncwoci wymieniali się potajemnie karteczkami. Była tak ciekawa o czym tak ze sobą gadają,że nie zauważyła profesora ,który właśnie sprawdzał jej wywar.
-Ale to nudne – mruknął Lucjusz pod nosem rozglądając się po klasie, zwinął swój rysunek, zgniótł go i rzucił w chichoczących huncwotów którzy doprowadzali go do szału, położył głowę na ławce unikając tuzina kulek z papieru lecących na niego,uniósł lekko głowę i wytknął im język, żadna kulka nie trafiła, opadł na ławkę i prawie zasnął .
Zoffie potrząsnęła lekko jego ramieniem .
- Nie śpij.- zaśmiała się- Zaraz koniec lekcji a nie mam ochoty cię nosić .
- Ja nie śpię… – Mruknął unosząc lekko głowę . -Bo ci kretyni nie dają mi spać – dodał i rzucił huncwotom nienawistne spojrzenie, usiadł.
- Ta . Oni wkurzają . – Zwróciła wzrok na parujący kocioł z eliksirem po czym uśmiechnęła się podle.
- A może by im tak pomóc w lepszym zapoznaniu się. Co ty na to ?
-A to bezpieczne.? – zapytał rozbawiony
Zoffie na niego spojrzała, promieniując pewnością siebie .
- Jasne . -zaśmiała się, wyjmując z kieszeni mugolską probówkę i ostrożnie wlała do niej eliksir po czym zatkała ją korkiem.
- Wspaniale. – biało włosy wyszczerzył zęby i zerknął na huncwotów .
- Już. Pytanie tylko, jak im go podamy . – Zoffie spojrzała rozmyślającym wzrokiem na rozbawionych huncwotów.
Chłopiec spojrzał na nią zaintrygowany, przysunął się bliżej niej.
-Podamy.? – zapytał i zerknął na huncwotów -Piwo kremowe .. –wiedział że oni uwielbiają je pić .
-Dobry pomysł . Tylko,że trzeba będzie ich zwabić do Trzech Mioteł ,a to już jest problem. – Omiotła zaspanym wzrokiem klasę rozmyślając przy tym .
-To nic trudnego – uśmiechnął się łobuzersko.
- Skonfundujemy kogoś…- Spojrzał na nią z ukosa . -Może madame Rosmertę.? – zaproponował.
Czarnowłosa podniosła kąciki ust lekko do góry.
-A czego im dolejesz.? -zapytał ciekawy .
Dziewczynka postukała paznokciem w swój kociołek.
-Korzystając z okazji trochę nabrałam .- To będzie niezapomniany kawał . -wyszczerzyła kiełki
-A co to w ogóle jest.?- zapytał zaglądając do kociołka, przechylił go w lewą stronę.
– Amortencja ..- Powiedziała z uśmiechem,wymachując probówką.
Nauczyciel w tym czasie wyszedł na środek, ogłosił koniec lekcji i podziękował. Zoffie wzięła książkę do ręki.
-Idę podsłuchać Gryfonów.Jak dopisze mi szczęście to może się dowiem kiedy idą do Hogsmeade.- powiedziała i wyszła z klasy.
-Wspaniale.. – szepnął Lucek, poszedł do pokoju wspólnego Ślizgonów usiadł na kanapie i czekał z złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
Zoffie poszła za huncwotami na błonia.Tam zobaczyła również Severusa, który tradycyjnie przesiadywał pod drzewem i uczył się eliksirów. Gryfoni podeszli do niego i tak jak zawsze po lekcji zaczepiali go i wyzywali od Smarka.
Nie mogła stanąć w jego obronie bo tylko pogorszyłaby tym jego sytuację ,więc żeby nikt jej nie zauważył schowała się za drzewem i stamtąd obserwowała całe zdarzenie.
Po kilku minutach chłopakom znudziło się walka z Sev’em i odeszli.
,,Zapewne chciałby im dać nauczkę .” pomyślała.Wyszła więc z zarośli i podbiegła do niego.
- Wszystko w porządku ? -spytała sprawdzając czy jest ranny.
Do pokoju wspólnego wbiegł Avery i powiedział że szlamowate gnojki znęcają się nad Severusem, a to wspaniały moment by odebrać im parę punktów
( zgłosił to Lucjuszowi bo on jest prefektem ) Lucjusz pamiętając o wydarzeniach na lekcji eliksirów, wybiegł na błonia gdzie ujrzał Severusa, wyszczerzył do niego zęby i podszedł powoli.
Zoffie spojrzała Lucjusza
– Może włączymy Severusa do naszej małej zemsty ?
-Oczywiście…- Lucjusz uśmiechnął się łobuzersko i przykucnął przy Severusie.- Nic Ci nie jest.?- zapytał kładąc dłoń na jego ramieniu.
Sev pokręcił przecząco głową po czym ją opuścił i przytulił się do swoich kolan. Zoffie zrobiło się przykro na ten widok ,więc usiadła obok i mocno go przytuliła.
- Mamy plan zemsty- powiedział Panicz Malfoy- Co to było.? – zwrócił się do Zoffie .
Zoffie odkleiła się od przyjaciela i pokazała fiolkę z amortencją.
- Chcemy im to dodać do piwa kremowego,ale z kilku przyczyn głupki się zmyli,a ja nie zdążyłam ich podsłuchać .
Lucek przysłuchiwał się uważnie,zerknął w stronę zamku.
- Plan jest taki..- rzekł i usiadł przy nich.
- Idziemy do Hogsmeade i skunfundujemy madame Rosmertę – zaczął knuć i wyszczerzył zęby .- Aby wlała im to do piwa kremowego – wyjaśnił, nie mógł się powstrzymać by nie zachichotać .
-Właśnie. A potem popatrzymy jak padają przed sobą na kolana i nawzajem się oświadczają. A dla większej afery moglibyśmy ściągnąć tam Lily i Dorcas. – dodała Zoffie .
-To będzie najlepsza chwila w moim życiu – powiedział Lucjusz  gdy ta skończyła. Rozejrzał się szukając wzrokiem Lily i Dorcas.
- Ja to załatwię – uśmiechnął się podstępnie, wstał .
- Idźcie za nimi ..a ja zwabię Dorcas i Lily – skinął głową w stronę  huncwotów.
-Nie chce wiedzieć jak je tam ściągniesz. – Zoffcia parsknęła śmiechem. – Dobra to ja się dowiem kiedy oni się tam wybierają .
- A Sev… – spojrzała na niego – Poczytaj książkę ~ i odbiegła.
-To ja też już pójdę .. – Lucjusz powolnym krokiem odszedł w stronę Gryfonek.
Gdy huncwoci zatrzymali się na środku pustego korytarza. Dziewczyna ukryła się za ścianą.
Gryfoni umówili się na piwo kremowe dzisiaj po zajęciach. Zoffie uśmiechnęła się podle i pobiegła z powrotem na błonia , żeby tam zaczekać na Lucjusza.
Lucjusz powiedział Lily i Dorcas że prof. Slughorn prosi je by przyszły do Hogsmeade i że to bardzo ważne, wrócił na błonia podbiegł szybko do Zoffie.
- Przyjdą!- wydał z  siebie triumfalny okrzyk i uśmiechnął się wyniośle.
Zoffie otworzyła szeroko oczy.
- Twój śmiech zaczyna mnie przerażać Lucjuszu .Ale skoro przyjdą to dobrze .
Nagle zadzwonił dzwonek.
- No nie - westchnęła.
- Jaką lekcje teraz mamy ?
- Zielarstwo .. – mruknął zniechęcony Lucek.
-Cóż . Może będziemy mieli szczęście i wyjdziemy z tych zajęć bez pobrudzonych szat . – westchnęła ponownie Zoffie .
- Nienawidzę tych oślizłych roślin ..- powiedział Lucjusz i wzdrygnął się.
-Przesadzasz . One nie są takie złe ~ stwierdziła Panienka Zoffcia
-Zaraz się przekonasz- odpowiedział gdy weszli do zadymionej szklarni. – Co to za zapach.? -zapytał cofając się i przepuszczając Zoffie i Severusa.
- Jak smocze łajno .. – Sev  także się cofał.
- O nie, nie, nie . – wzięła kolegów za kaptury i usadziła na swoich miejscach. Ona natomiast usiadła naprzeciwko nich, obok Narcyzy Black.
Po zajęciach Sev odrabiał lekcje z eliksirów,tak się wczuł że zapomniał o ich wspaniałomyślnej zemście .
-Seev! – krzyknął Lucjusz
- Zoffie do Ciebie.!
Do Pokoju Wspólnego przybiegł Sev ,z książką i fiolkami z kolorowymi substancjami.
Zoffie pomachała mu z niepewnym uśmiechem.
Sev Odmachał jej ale upuścił wszystkie fiolki, stanął nieruchomo i spojrzał na szczątki.
Zoffcia westchnęła po czym wyjęła z kieszeni różdżkę i wymierzyła nią w kawałki probówek.
,,Zobaczymy czy się uda ” – pomyślała.
- Reparo!
kawałeczki szkła złączyły się i przybrały kształty dawnych naczynek. Kucnęła,pozbierała je i oddała właścicielowi uważając by żadna nie spadła.
- Następnym razem uważaj . – uśmiechnęła się lekko.
-No tak ..- przeczesał palcami bezradnie włosy. – Idziemy do Hogsmeade.? – zapytał, już szczerząc zęby.
Strzeliła dłonią w twarz.
- No rzesz . Mieliśmy zemścić się na tych przebrzydłych huncwotach ! Idziemy !- złapała dłoń Seva i wybiegła w szaleńczym tempie z salonu Ślizgonów a potem z zamku.
Zakrył oczy dłonią i walnął się z liścia.
- Jak mogłem zapomnieć!
Wyruszyli do Hogsmeade, Sev w doskonałym humorze.
Po kilku minutach doszli do Trzech Mioteł .
,,Na całe szczęście nie zapomniałam amortencji”- pomyślała panna Zoffie sprytnie omijając wzroki Gryfonów"
Gdy Sev spostrzegł huncwotów schował się za Zoffie.
- Kto skonfuduje Rosmertę.? – szepnął jej do ucha
- Ja mogę .- poszła do takowej kelnerki i powiedziała jej coś na ucho po czym dała jej fiolkę z miłosnym eliksirem, ta tylko skinęła na zgodę i poszła przygotować piwo kremowe.Z uśmieszkiem czarnego charakteru wróciła do przyjaciół.
- Załatwione ~ Teraz wystarczy tylko zająć miejsca i poczekać .
Severus zajął stolik w ciemnym koncie karczmy skąd miał doskonały widok na huncwotów a  Zofcia zajęła miejsce obok niego.
Kilka minut później kelnerka przyniosła ich „ulubionym” Gryfonom cztery piwa kremowe.
Do karczmy weszła Lily i jej przyjaciółka ,gdy Potter wziął łyk piwa, Sev wstał by mieć lepszą widoczność.
Huncwoci za jednym razem opróżnili swoje kufle .Zoffie zachichotała cichutko oczekując na ,,Ten Moment”.Takowy moment pojawił się kilka minut potem . James i Syriusz spojrzeli na siebie z uczuciem i w końcu wpadli sobie w ramiona z błogimi uśmiechami , natomiast Remus i Glizdogon głaskali się nawzajem po głowach czule na siebie patrząc . Ślizgonka nie wytrzymała i w końcu wybuchła śmiechem.
Severus podszedł bliżej i zaczął się śmiać, przewrócił się na podłogę, śmiał się jak szalony turlając się na podłodze i waląc w nią pięściami.
James odkleił się od Syriusza i spojrzał na Sev’a z czułością, po czym wstał i mocno go przytulił.
- Przepraszam że Ci tak dokuczałem Severus. Pogodzimy się?- zapytał na nadzieją.
Sev wyśmiał Jamesa i odepchnął go od siebie.
- Tylko wtedy gdy przyznasz że jestem od Ciebie lepszy – powiedział robiąc minę zarozumialca.
- ..I jeszcze najsłodszy i najukochańszy- dodał James
- Gdy jest miły jest jeszcze dziwniejszy niż zwykle – rzekła Zoffie
- Eee .. – Sev szybko odsunął się do tyłu bo do karczmy wszedł Dumbledore ….

Ciąg Dalszy Nastąpi ..

Andy wypucuje wam buty za komentarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andy stara sie o czytelników

Bazyliszkujący